Od 5 lipca tego roku (podkreślam, że „tego roku”, bo jednak to niesamowite) tworzymy nową szkołę. Jest jak w dobrym thrillerze: patrzymy na zegarek, widzimy że film zbliża się do końca i zaraz będzie ostateczne rozstrzygnięcie. Muzyka w odpowiedni sposób dodaje napięcia. Zaraz się okaże, jak to wszystko się kończy. I mimo tego, że nie jest to nasz pierwszy thriller w życiu, wiemy, że nie ma takiej opcji, by się źle skończyło. Dobro zawsze zwycięża. No więc właśnie teraz jesteśmy w takim momencie. Jest dreszczyk emocji… czy zdążymy?
To był dla nas bardzo udany tydzień.